niedziela, 2 marca 2014

WYBUDZONY ZE SNU . CZĘŚĆ 11.

Nastała noc.Justin przyszedł do centrum miasta na Delly Street .Nie podobało mu się to.Wiedział że Jeremy coś knuje,ale nie miał wyjścia.
Oblizał usta i rozejrzał się wokół.Setki osób,dziewczyny w krótkich skórzanych ubraniach spoglądające na niego z porządaniem.Siedziały na motorach,maskach kolorowych,
wyścigowych aut by dopingować.Zaczął szukać wzrokiem Alexa ale nigdzie nie mógł go znaleźć.Przejechał dłonią po swoich ciemnych blond włosach gdy nagle poczuł czyjąś dłoń na ramieniu.Odwrócił się i ze zdziwieniem odparł.
-Diana?Co ty tutaj robisz?Uśmiechnął się seksownie poprawiając kołnierz od dżinsowej katany gdy przypomniał sobie,że nie przyszedł na spotkanie.-Posłuchaj..Powiedział ze skruchą.
-Nie musisz się tłumaczyć.Dziewczyna oblizała usta lekko je przygryzając.-Pewnie miałeś coś ważnego do zrobienia.Wzruszyła ramionami.
-Tak..znaczy..nie mogę o tym mówić,przepraszam.Justin chwycił ją lekko za dłoń przyciągając do siebie i objął ją w talii.-Możemy to nadrobić.Uśmiechnął się zadziornie.
-Pewnie.Diana kiwnęła głową.
-Ale teraz mogę Cię o coś prosić?Chłopak wypowiedział jej kilka zdań do ucha i poczekał chwilę.Włożył do kieszeni to co mu przyniosła i odwrócił głowę słysząc głos Jeremiego.
-Gotowy?Zaśmiał się sztucznie zakładając skórzaną kurtkę.Justin skinął głową i podszedł do czerwonego Ferrari.Spojrzał w szybę i zobaczył Alexa biegnącego do niego,ale było za późno.
-3..2...1...START!Blondynka machnęła chorągiewką.Ruszyli.Justin pociągnął za sprzęgło i dodał gazu.Szło mu całkiem nieźle,ale zbyt źle by wygrać.Musiał.Nie miał wyjścia.Skręcił w boczną uliczkę i pojechał na skróty.Był teraz przed Jeremym.Jeszcze kilka zakrętów i będzie na mecie.Spojrzał w lusterko i..
-Cholera!Zatrzymał auto tak szybko,że odrzuciło go do tyłu.Co to kurwa było?Widząc pędzącego za nim Jeremiego nacisnął pedał gazu.-Co jest?!!Kopnął raz jeszcze.-Co to ma być!!?Wysiadł z Ferrari gdy minęło go drwiące spojrzenie brata Katy.
-Do zobaczenia na mecie dupku.Chłopak splunął w stronę przeciwnika i przyśpieszył.
-Co robić!!Co robić?!!Justin zobaczył stojące zielone porsche i zagazował jak tylko mógł.Zaczął zbliżać się do Jeremiego,gdy ten wystawił głowę by rzucić kolczatkę pod koła Justina i wtedy jego ręka zjechała z kierownicy a auto uderzyło w słup rozbijając się.Justin dojechał do mety by wezwać pomoc tym samym wygrywając wyścig.Wysiadł z samochodu i pobiegł do mamy by ją mocno przytulić.Zobaczył Jeremiego idącego w jego stronę z kilkoma zadrapaniami.
-No nieźle gnojku.Syknął.
Justin schował Jessicę za sobą.
-Czego jeszcze chcesz?To koniec.Wygrałem.Odparł robiąc krok naprzód.
-Tak.Ale zanim pójdziesz...Jeremy przystawił pistolet do czoła Justina.-Masz jakieś ostatnie życzenie.?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz