Justin zerknął na Alexa i dopił resztki soku.
-To kiedy tam wrócimy.?Chłopak poprawił swoje kruczoczarne włosy.
-Najlepiej jak najszybciej.Justin oblizał usta i ubrał na siebie grubą,siwą bluzę.-Zrobimy to dziś w nocy.Rzucił przyjacielowi znaczne spojrzenie.
-I co masz zamiar tam robić?Czego w ogóle szukamy?Odparł Alex odkładając talerz z ciastem.
-Tego właśnie się dowiemy.
Na zegarze wybiła północ.Uchylone okno w pokoju Justina przepuszczało chłodny wiatr z zewnątrz i mierzwiło jego ciemne blond włosy.Włożył do kieszeni swojego Black Berry tuż po tym gdy Alex zaparkował pod jego domem.Wyjrzał przez okno widząc przyjaciela i po cichu zbiegł na dół.Ubrał swoje ulubione białe skejty i zerkając na śpiącą Jessicę wyszedł z domu powoli zamykając drzwi.
-Co tak długo.?Alex odparł lekko oburzony.-Jest zimno.
-Musiałem być cicho żeby nie obudzić mamy.Mogłeś poczekać w aucie.Justin syknął ze zdenerwowaniem.
-No dobra , wsiadaj już.Chłopak odparł łagodnie.Oboje weszli do wozu.Alex odpalił samochód i ruszyli w stronę fabryki.Przejeżdżali właśnie koło parku.Justin spojrzał w szybę opierając twarz na swojej ręce.
-Stój!Krzyknął i wybiegł z wozu.Podszedł do ławki na której siedziała Diana.-Co ty tutaj robisz sama o tej porze.!?Zapytał z troską lekko wystraszony.-Ej...dlaczego płaczesz.?Przytulił ją mocno do siebie i otarł jej łzy.-Przepraszam za wczoraj..musiałem iść...naprawdę przykro mi.Nie chciałem by to tak wyszło.Pocałował ją w czoło i chwycił za zmarznięte dłonie.
-Nie chodzi o ciebie...Powiedziała zanosząc się płaczem.
-W takim razie o co.Mi możesz powiedzieć wszystko.Uśmiechnął się i położył dłoń na jej kolanie.
-Nie potrafię ...przepraszam.Diana wstała z ławki i spojrzała na Justina.
-Nie bój się.Zniosę wszystko.Chłopak zacisnął usta kładąc dłoń na jej karku i pieszcząc go kciukiem.Dziewczyna spojrzała głęboko w piwne oczy Justina i spuściła wzrok.
-Wyprowadzam się.Rozpłakała się chowając twarz w dłonie.
-Ale...co.?! W oczach Justina zebrały się łzy.-To nie może być prawda....
-Przepraszam.Diana pocałowała go czule i odbiegła szybko znikając chłopakowi z oczu.
-Ale...Justin stał właśnie oszołomiony czując jak jego serce rozbija się na kawałki.Diana...Wyszeptał do siebie i wrócił do wozu.
-Co tak długo.?Zapytał Alex ale przyjaciel nic nie odpowiedział.Justin nie odzywał się przez całą drogę do fabryki.Gdy już tam dojechali weszli tylnim wyjściem gdyż drzwi frontowe były wciąż zamknięte.-To od czego zaczynamy?Alex zapytał niepewny tego co ma robić.
-Rozejrzyjmy się.Odparł zerkając na stare,drewniane pudła,powybijane szyby i farbę złażącą ze ścian.Nie mógł się skupić.Wciąż myślał o Dianie.-Poszukaj jakiegoś włącznika.Powiedział gdy nagle usłyszał czyjeś głosy a wielkie do tej pory zamknięte metalowe drzwi zaczęły się otwierać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz