Justin przełknął ślinę i zacisnął oczy bardzo powoli się odwracając.Jego klatka piersiowa gwałtownie się uniosła gdy chłopak odetchnął widząc ,że nikogo wokół nie ma.Coś jednak nie dawało mu spokoju.Zaczął rozglądać się na wszystkie strony próbując zobaczyć cokolwiek w ciemności jednak wszystko poza światłem latarni nie było w zasięgu jego wzroku.Skupił się jak tylko potrafił i utopił spojrzenie w krzaki niedaleko parku otrząsając się trochę panicznie gdy jego matka go zawołała.
-Justin ! Chodź już, jest dość późno. Nie chcę żebyś się dziś gdzieś pałętał.Oznajmiła uchylając szerzej drzwi.Chłopak jeszcze przez chwilę wpatrywał się w czarną pustkę i wszedł do mieszkania.Wziął długi,gorący prysznic i zszedł na dół gawędząc kilkadziesiąt minut z Jessicą przy herbacie.
-Nie będziesz się bała spać tutaj sama .? Zapytał z troską oblizując usta i przygryzając je lekko na końcu.
-Nie..Kobieta odchrząknęła cicho odwracając wzrok od syna.
-Jeśli chcesz mogę zostać z tobą na dole. Justin uśmiechnął się lekko napinając mięśnie na całym ciele.-Zobacz jakie masz silne dziecko.Zaśmiał się unosząc ręce do góry i naprężając je.-Naprawdę nie chcę byś byłą teraz sama,masz mnie ..zawsze będę przy tobie.Justin podszedł do mamy i objął ją od tyłu dając jej całusa w policzek.-To jak?Zgadzasz się?Chłopak uśmiechnął się promiennie gdy kobieta skinęła.Jak już Jessica zasnęła okrył ją kocem i położył się obok oplatając ją dłonią.
Następnego dnia wstał dość wcześnie rano i zjadł śniadanie.Wziął swój czarny pakowny plecak i wkładając do środka wszystko co potrzebne poszedł do szkoły.Po drodze spotkał Alexa.
-No,no.!..Kolega parsknął śmiechem.-Justin Drew Bieber-Wielki powrót.Zaśmiał się głośno machając przy tym zabawnie rękoma.
-Ah przestań,to wcale nie jest śmieszne.Czuję się dziwnie.Wszyscy się gapią jakbym kogoś zabił.Powiedział wchodząc do szkoły i stanął w miejscu.-Bo zabiłem.Znaczy wiesz....A właśnie..Nie aresztowali Cię?Justin poprawił swoje ciemne blond włosy.
-Eee!Starzy wpłacili kaucję,jest ok.Alex uśmiechnął się gdy zabrzmiał dzwonek na lekcję.
-Do zobaczenia później.Machnął ręką na co Justin kiwnął mu głową.
Po lekcjach spotkali się na szkolnym parkingu.
-Gdzie on jest?!Justin wymamrotał do siebie próbując dodzwonić się do kolegi.Podniósł wzrok do góry i uśmiechnął się szeroko ukazując swoje śnieżnobiałe zęby.-Nie gadaj!Powiedział do Alexa wychodzącego z czarnego Ferrari.
-Tak,calutkie moje.Zaśmiał się.
-No nieźle.Justin puścił mu znacząco oczko.Zostali sami gdy wszystkie dzieciaki udały się do swoich domów.
-A właśnie...wsiądź muszę ci coś pokazać.Alex rzucił przyjacielowi znaczące spojrzenie.Justin wszedł do środka siadając wygodnie.Otworzył buzię by coś powiedzieć gdy nagle kolega mu przerwał.
-Zamknij się!Krzyknął dość głośno blokując automatycznie wszystkie drzwi.Justin przełknął w strachu ślinę i szarpnął za uchwyt bez skutku.
Teraz już nikt nie mógł wyjść z wozu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz