niedziela, 2 marca 2014

WYBUDZONY ZE SNU . CZĘŚĆ 29.

-Jak to Miami? Justin przetarł swoje ucho myśląc że się przesłyszał.-Jesteś pewien? Zapytał zniecierpliwiony.
-Tak.Gdy Timy wczoraj poszedł spać wziąłem jego komputer.....Alex krzyczał coraz głośniej ale tłum w szkole nie pozwolił mu na rozmowę z przyjacielem.-Pogadajmy o tym po lekcjach ,okej? Spotkajmy się o siedemnastej przy starej fontannie ,tuż za centrum handlowym.
-Nie ma sprawy.Odparł Justin chowając swojego Black Berry do kieszeni.
Minęły wszystkie lekcje,ale ten nie wrócił jeszcze do domu i tak było już późno więc od razu udał się na ustalone miejsce.Usiadł na marmurowym okręgu wybudowanym wokół fontanny i pozwolił by rozpryskujące na wszystkie strony krople wody swobodnie opadły na jego ciało.Dzień stał się niemożliwie gorący co zmusiło chłopaka by ściągnął grubą bluzę ukazując swoje umięśnione ciało .Czarny obcisły podkoszulek przyozdobiony złotym łańcuszkiem ,na którym wisiał mały gustowny krzyżyk sprawiał że wyglądał jeszcze bardziej seksownie.Wcale nie myślał o Jeremym,złotej broni ani o całej tej sprawie.Teraz coś innego zakrzątało mu głowę.A dokładniej słowa.,,Kochałeś".Nie zapomniał o Dianie ,nadal żywił do niej uczucie,ale wspomnienia związane z Katy nie odeszły tak po prostu.Teraz jedno pytanie nie dawało mu spokoju.Kogo tak naprawdę kocha.Niestety Alex nie pozwolił mu się nad tym głębiej zastanowić.
-Już jestem.Uśmiechnął się rzucając swój plecak na ziemię i zajmując miejsce obok przyjaciela.-No więc..Alex miał już coś powiedzieć nim kolega mu przerwał.
-Słuchaj.Wczoraj ..ah nawet nie mam co się tłumaczyć.Wiem że zachowałem się jak idiota i chciałem cię za to przeprosić.Justin oblizał usta wbijając wzrok w Alexa.
-Jest okej.W sumie to powiedziałeś prawdę.Jesteśmy dwoma kawałkami gówna w tym świecie.Wybuchł śmiechem.-A zaraz dowiesz się dlaczego.Justin tylko przełknął ślinę wypuszczając przy tym powietrze z ulgą.-Odpaliłem wczoraj grę mojego brata.Zacząłem wszystko od początku i tak. Wszystko zaczyna się w Miami.Alex posłał spojrzenie przyjacielowi.
-Czyli....Odparł Justin.
-Nie mamy wyjścia jeśli chcesz uratować Katy.Powiedział stanowczo.Justin nie powiedział mu jeszcze o rozmowie jaka miała miejsce tuż przed szkołą.Nie mógł.Coś mu na to nie pozwalało.Może był to strach,że straci jej zaufanie , że straci ją raz jeszcze?-Musimy wyjechać dzisiaj.Alex powiedział cicho aby nikt ich nie usłyszał.
-Dobrze.
Była już prawie północ.Justin wziął do ręki swój bagaż wyglądając przez okno.Stał tam Alex gotowy by wyjechać.Chłopak zbiegł na dół i otworzył drzwi by wpuścić przyjaciela.
-Wezmę jeszcze tylko kilka rzeczy.Uśmiechnął się i zabrał to co było mu potrzebne.Gdy już mieli wychodzić Justin spojrzał na śpiącą Jessicę i zamarł w miejscu.Posłał smutne spojrzenie koledze.Alex wiedział ile znaczy dla niego rodzina ale nie było już odwrotu.Spojrzał na Justina ukrywając wszelkie emocje i powiedział.
-Teraz albo nigdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz