Chodź pogadamy. Blondyn uśmiechnął się ukazując swoje śnieżnobiałe zęby i nie zwracając uwagi na plażowiczów spędzających noc na plaży poprowadził Alexa w stronę wody. Usiedli na chłodnym piasku ,który przybrał srebrny kolor odbijając światło księżyca . Ich smukłe sylwetki rzucały długi ,wyraźny cień.
-Justin jest mi ciężko. Cholernie ciężko.-Powiedział Alex czując ciskające się do jego oczu łzy.
-Mi też.-Odparł chłopak.-Nie tak miało być. Myślałem ,że wszystko będzie wyglądać inaczej. Nie sądziłem ,że kiedyś ktoś będzie próbował mnie zabić ,że wszystko mi odbiorą. Czasem zastanawiałeś się dlaczego Diana jest dla mnie taka ważna. Nie chodzi tylko o to ,że ją kocham ,bo tak jest, ale od kiedy wybudziłem się ze śpiączki nie przytrafiło mi się nic dobrego ,a ona potrafi mnie uszczęśliwić. Dzięki niej czuję ,że mam jeszcze po co walczyć ,że mam dla kogo.
-A ja ? Nic już się nie liczę? -Odparł pochmurnie Alex czując się lekko urażony.
-Przecież wiesz ,że tak nie jest. Jesteśmy przyjaciółmi od dziecka i obiecuję ci, że zostaniemy nimi na zawsze. Pamiętasz nasze przygody ,gdy byliśmy mali? Pamiętasz jak cieszyło nas ,gdy mój tata organizował dla nas różne głupie wycieczki ,które zwykle kończyły się tym ,że byliśmy cali poobijani? Zawsze zabierał nas na lody ,abyśmy nie mówili mamie ,że pozwalał nam kierować autem. To wszystko odeszło. Mój ojciec zmarł ,ale my jesteśmy wciąż tutaj i ja nie mam zamiaru zapomnieć o tobie. To z tobą przeżyłem najlepsze imprezy chociaż nie raz próbowałeś zeswatać mnie z jakimiś podejrzanymi dziewczynami.-Justin wybuchł śmiechem ,a jego duże brązowe oczy wypełniły się łzami.
-Tak pamiętam ,ale co poradzić ,że byłeś sam ,a wszystkie cię pragnęły.-Alex zaśmiał się głośno.-Masz w sobie coś czego nie ma nikt inny. Nie umiem tego wytłumaczyć. Jesteś po prostu dobry.-Uśmiechnął się promiennie.
-Niestety Jeremy próbuje zniszczyć tego mnie ,który potrafi cieszyć się życiem i z dnia na dzień udaje mu się to coraz bardziej. Wiesz ,że w końcu będę musiał się całkiem zmienić choć i tak już to powoli się dzieje. Nie będzie już dobrego Justina. Muszę zmienić zasady gry ,by ją wygrać. Obiecaj mi ,że nie pozwolisz mi się zmienić na zawsze. Nie chcę stracić ciebie ani Diany.
-Obiecuję.-Powiedział spokojnie Alex przytulając przyjaciela do siebie i dyskretnie otarł łzy ze swoich oczu.
-I tak wiem ,że płaczesz.-Zaśmiał się Justin.-Nie martw się ja też.-Wybuchł śmiechem wraz z Alexem.
Oboje wstali z chłodnego piasku ,a coraz zimniejszy wiatr zaprowadził ich w stronę domu. Weszli do mieszkania ,gdy ich wesoły głos stłumiło pudełko stojące na szklanym blacie.
-Mieliśmy gości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz