-To jej sukienka.-Zmrużył swoje ciemnobrązowe oczy i zgniótł liścik w ręce.
-Jesteś pewien ,że to sprawka Jeremiego?-Alex zmarszczył czoło bacznie przyglądając się pismu.-On tego nie napisał.-Odparł niezwłocznie.
-Skąd to wywnioskowałeś ?-Justin oblizał usta bardzo powoli przytrzymując przez krótką chwilę koniuszek języka na wierzchu.
-Wtedy ,gdy znalazłeś kartkę, gdy zabili ci ojca...były na niej inicjały, a pismo znacznie się różniło. To z pewnością nie robota Jeremiego.-Mruknął cicho zdając sobie sprawę, że broni wroga, lecz musiał stwierdzić fakty. Oboje usiedli na skórzanej sofie i zatracili się w ciszy. Z zewnątrz dobiegał przyjemny, spokojny szum obijających się o siebie liści palm, gdy męski głos Alexa rozbrzmiał w pokoju znajdując miejsce by się wyciszyć w puszystych ,futrzanych ,kremowych poduszkach.-A co z kartką, którą znalazłeś w zegarku?-Zapytał stanowczo i potarł dłonie o swoje niebieskie , dżinsowe rurki.
-Całkiem zapomniałem.-Justin odparł dość głośno i zaczął szperać w kieszeniach swoich czarnych niemalże z krokiem do kolan spodni unosząc przy tym biodra delikatnie do góry.
-Mam!-Krzyknął w ekscytacji i oparł się plecami o sofę patrząc na Alexa.
-Na co czekasz? Otwórz.-Powiedział zniecierpliwiony przyjaciel. Justin przełknął powoli ślinę i przeczesał dłońmi swoje ciemne blond włosy biorąc głęboki oddech.-Co tam pisze?-Alex wyprostował się czując jak jego serce zaczyna szybciej bić ,gdy Justin rozwinął kawałek papieru i szeptem wypowiedział jedno krótkie słowo.
-Siedem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz