-Naprawdę już nie mam pojęcia , o co w tym wszystkim chodzi.-Mruknął Alex.
-Szczerze? Ja też nie, ale to nie zmienia faktu ,że nie mam ochoty spotykać się z Dianą.
-A co ,gdy wróci ze mną do domu. W końcu to moja siostra. Jak będziemy się spotykać?
-Przecież nie musi za nami wszędzie łazić prawda? Nie jest dzieckiem. Znajdzie sobie koleżanki.-Powiedział zirytowany Justin.
-Tak, ale też będę musiał poświęcić jej trochę czasu.
-Rozumiem. Wtedy najwyżej będę musiał zacisnąć zęby i to przeboleć.-Chłopak uśmiechnął się.
-Dziękuję.-Alex odwzajemnił uśmiech.
-Nie masz za co. W końcu jesteśmy przyjaciółmi. Przyjaciół się nie zostawia ,czy jakoś tak.-Zaśmiał się głośno i poprawił złoty łańcuszek zwisający na jego brązowej szyi.
-Więc co wiemy? Henry Nidelton to osoba ,która jest numerem siódmym. Jeremy próbuje nas zabić i zdobyć złotą broń tak samo ,jak my. Twój ojciec zginął z jego rąk.-Mina Justina przepełniła się bólem.-Przepraszam.-Powiedział Alex ,kontynuując.-A co do numerów...ile zostało?
-Chyba tyle samo ,co wcześniej. Jakoś nie było głośno o kolejnym zabójstwie.
-Więc Katy była zakładniczką w tym wszystkim. To powód ,dla którego możemy jej ufać. Nie chciała cię opuścić.
-Nigdy tak o tym nie myślałem.-Dodał Justin zagłębiając się w te słowa.
-Ale o co chodziło z tymi wskazówkami? Dlaczego ty?
-Może...
-Może?
-Może ja ,ponieważ mój ojciec był pracownikiem tej firmy i...Wiem!
-Tak?!!-Krzyknął zdumiony Alex.
-Wiem dlaczego wskazówki ustawiły się w moją stronę! Gdy byłem mały ojciec wczepił pod moją skórę chip. To on jest powodem tego wszystkiego. To on zakłócił pole magnetyczne.
-Ale wokół jest wiele takich urządzeń, a reagował tylko na ciebie.
-Jest tylko jedno rozwiązanie.
-Jakie?-Alex potarł nerwowo dłońmi o swoje dżinsowe spodnie.
-Cały ten czas byłem obserwowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz