sobota, 24 maja 2014

WYBUDZONY ZE SNU.CZĘŚĆ 92.

Na szczęście Justin obudził się ,czując podmuch świeżego, chłodnego, porannego powietrza ,napływającego do środka. Przetarł dłonią swoją zmęczoną zbyt dużą dawką alkoholu twarz i wyprostował się mocno napinając mięśnie ,co naprawdę było widać przez jego białą ,zwiewną koszulkę. Zmrużył oczy ,uchylając drzwi i wypełznął na zewnątrz ,czując się naprawdę niedobrze. Z każdym krokiem czuł swoje wnętrzności ,tańczące właśnie jakiś układ , którego już dawno zapomniał. Miał morderczego kaca. Jego twarz była blada , a oczy wciąż zaszklone. Czarne rurki tylko pogorszyły sprawę ,gdyż przyciągały niechciane teraz przez chłopaka tak bardzo gorące słońce. Zacisnął obie dłonie na swoim żołądku ,myśląc tylko o chłodnym koktajlu z guarany zrobionym przez Lucasa i jak najszybciej było to możliwe udał się do baru na plaży. Uniósł rękę do góry przesłaniając sobie drogę ,aby choć na chwilkę odetchnąć od ostrych promieni i zacisnął usta ,gdy jego wczorajsza kolacja zaczęła tańczyć walca. Wziął głęboki oddech ,powtarzając sobie w myślach ,że nie jest ,aż tak źle ,choć jak dobrze wiedział było o wiele gorzej. Był to jeden powód z niewielu ,dlaczego nienawidził pić. Zawsze miał okropną migrenę, nie wspominając o mdłościach. Twierdził ,że to tak ,jakby był w ciąży. I na dodatek nie miał humoru.
Oparł się o ciemnobrązowy ,drewniany blat i wydychając tłumione w płucach przez całą drogę powietrze wymamrotał do Lucasa kilka słów ,które były prośbą o napój.
-Wyglądasz jakbyś umarł.-Mężczyzna zaśmiał się głośno , nie dowierzając własnym oczom ,że ktoś może wyglądać ,aż tak źle i natychmiastowo ściągnął z głowy swoje czarne ,kwadratowe okulary przeciwsłoneczne.-Załóż to nim wystraszysz wszystkich plażowiczów.
-Dzięki.-Powiedział pochmurnie Justin ,zakładając swoją nową ,,maskę" i usiadł na drewnianym stołku ,opierając twarz o dłonie w taki sposób ,że wprowadził Lucasa w zakłopotanie ,co do tego czy ,aby nie śpi.
-Mam nadzieję ,że Alex żyje.-Powiedział rozbawiony brunet.
-Też taką mam.-Odparł chłopak lekko się śmiejąc, co wyszło mu tylko na złe, ponieważ żołądek odmawiał jakiegokolwiek posłuszeństwa ,ale słowa wujka przyjaciela go rozśmieszyły. Był bardzo ciekawy jak będzie wyglądać Alex. Czy nie będzie miał również siły do życia jak on czy raczej będzie jak nowo narodzony. O wilku mowa. Właśnie dołączył do nich wyczekiwany osobnik. Oczywiście ledwo żywy ,co pocieszyło Justina. Pokazał to w swoim uśmiechu ,który kolega odwzajemnił niechętnie.
-Musimy wyruszyć na kolejne poszukiwania.-Dodał zwięźle ciemny blondyn ,gładząc swoje włosy i przyglądając się bacznie zegarkowi ,który spoczywał na jego nadgarstku.
-Jeśli zrobimy to jutro ,to coś się stanie?-Odparł zmęczony,na co Justin skinął głową w potwierdzeniu.
-Zginiemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz