sobota, 24 maja 2014

WYBUDZONY ZE SNU. CZĘŚĆ 79.



-Nic się nie zmieniłaś.-Justin uśmiechnął się szeroko do Katy siedzącej na błękitnym ,puszystym ,miękkim kocu opartej delikatnie ręką o ziemię ,pozwalając złotej ,cieniutkiej bransoletce opaść swobodnie na jej zgrabny, chudy nadgarstek.-Ty też nie.-Zaśmiała się wkładając sobie pojedyncze ,soczyste, dojrzałe winogrono do buzi i mrużąc lekko oczy uniosła swoje kąciki ust do góry w taki sposób ,że na jej dziecięcej ,lecz dojrzałej twarzy wymalowały się dotąd niewidoczne i niespotykane słodkie dołeczki.-Wciąż tyle samo jesz.-Zaśmiała się ponownie a jej urocze zęby ,przypominające rząd najszczerszych i najdroższych pereł rozjaśniły jej delikatne rysy.
-Jem tylko wtedy, gdy tego potrzebuję ,lub wtedy, gdy wiem, że ktoś zatroszczy się o to ,aby jedzenie mi smakowało.-Dodał zerkając na nią ,a jego ciemne blond włosy rozpromieniały w promieniach uniesionego wysoko w górze ,ostrego słońca ,przypiekającego ich ciała. Spojrzał na nią raz jeszcze ,czując przypływ dobrych emocji i czując jak spokój wymieszany z radością ogarnia każdą komórkę jego organizmu odetchnął spokojnie ,machając przy tym nogami w rytm muzyki ,którą gdzieś niedaleko dosłyszał na plaży. Dziewczyna zagryzła lekko wargi i powędrowała wzrokiem na usta Justina ,przyglądając się im z wielką tęsknotą w jej szmaragdowych oczach i czując rozrywający jej serce ból. Ból po jego utracie. Utracie każdej wspólnej chwili ,którą razem dzielili. Wszystkiego co razem stworzyli. Wszystkiego co utracili w momencie ,gdy ona odeszła. Tak bardzo tego nie chciała. Przepłakała tyle samotnych nocy ,które on zwykł spędzać z nią wtulając jej ciało w swoje i obiecując ,że nic nigdy ich nie rozdzieli. On dotrzymał obietnicy ,lecz ona nie mogła. Nie miała wyboru. Ale dlaczego? Tak bardzo ją kochał ,a ona go. Nie było nikogo takiego jak oni. Razem tworzyli coś , o czym marzą miliony nastolatków. Prawdziwą miłość ,która opierała się na zaufaniu ,czułości i szczęściu. Byli parą ,ale też najlepszymi przyjaciółmi. Spojrzała raz jeszcze na jego męską twarz i uśmiechnęła się przez ból ,widząc jego urocze spojrzenie utkwione w jej oczach.
-Chyba Alex cię woła.-Powiedziała cicho lekko rozbawiona ,zauważając zdeterminowanego chłopaka ,starającego się przykuć uwagę Justina.
-Może poczekać.-Odparł pociesznie i ciepło kładąc dłoń na jej dłoni. Serce Katy zaczęło bić o wiele szybciej i poczuła ucisk w gardle. Przyjemny ucisk, ale wiedziała ,że to musi być coś ważnego.
-Ale przecież możemy to powtórzyć, a Alex nie woła cię bez powodu.-Na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
-Dobrze.-Odparł wstając i oplótł dłonie wokół jej talii mocno ją do siebie tuląc na pożegnanie. Podszedł do przyjaciela skinąwszy do góry głową w zapytaniu.-Co jest?
-Chyba do ciebie.-Odparł Alex unosząc jedną brew do góry i odchrząknął cicho ,gdy Justin się odwrócił. Stał oko w oko z Jeremym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz