niedziela, 18 maja 2014

WYBUDZONY ZE SNU. CZĘŚĆ 76.

Nastał kolejny dzień. Piękne ,gorące , wysoko uniesione słońce rozpogadzało każdy zakamarek plaży. Justin już dawno wstał i przygotował się na spotkanie z Katy , zakładając na siebie dżinsowe ,niebieskie rurki z krokiem niemalże do kola, białą zwiewną koszulkę na krótki rękaw i adidasy w tym samym kolorze. Postawił przystrzyżone po bokach ciemne blond włosy do góry i nałożył na nadgarstek ciężki ,złoty zegarek. Użył swoich najlepszych perfum ,których męski ,onieśmielający zapach ciągnął się za nim bardzo daleko. Alex w tym czasie przebywał z Lucasem ,starając się nadrobić stracony czas z wujkiem. Justin oblizał swoje pełne różowe usta i zmrużył oczy wychodząc z małego kawałka cienia. Założył prędko czarne , kwadratowe ,przeciwsłoneczne okulary i rozejrzał się dookoła oczekując dziewczyny. Jego twarz wypełniła się uśmiechem ,a śnieżnobiałe zęby ukazały się szybko ,dodając mu więcej uroku osobistego. Podszedł do niej blisko i kładąc dłonie na jej odkrytych ,zarumienionych brązem od słońca ramionach ucałował ją w policzek.
-Cześć piękna.-Uśmiechnął się ,puszczając jej oczko ,gdy zorientował się ,że nadal ma na sobie okulary ,które dziewczyna natychmiast mu ściągnęła.
-Zrobiłeś to prawda ? Musiałeś mrugnąć okiem.-Jej kąciki ust powędrowały ku górze w rozbawieniu.
-Tak.-Odparł Justin przyglądając się jej. Wyglądała tak ,jaką ją zapamiętał. Czarne ,długie ,proste włosy subtelnie opadały na jej łopatki i kilka kosmyków zawieruszonych z przodu lekko powiewało ,dając unieść się ciepłemu wiatru. Zgrabne ,opalone, wysmarowane olejkiem ciało iskrzyło się w promieniach słońca ,a para szmaragdowych oczu wpatrywała się właśnie w chłopaka. Jej duże ,zmysłowe usta połyskiwały od jakiegoś błyszczyku w delikatnym kolorze brzoskwini.
-Dlaczego chciałaś się spotkać?-Dodał zaciekawiony ,oblizując wargi.-Jeremy może wiedzieć ,że tu jesteś.-Teraz bardziej interesowało go jej bezpieczeństwo ,ponieważ o swoje nie musiał się martwić.
-On chce mojego szczęścia. Nie jest taki zły jak myślisz.-Uśmiechnęła się promiennie.-Jest mu ciężko . Wciąż staram się mu wszystko wytłumaczyć.-Zmrużyła oczy od ostrego słońca.
-Czyli jestem twoim szczęściem?-Justin przygryzł usta zakładając jej swoje okulary przeciwsłoneczne ,by nie raziło jej światło.-Wyglądasz bajecznie.-Uśmiechnął się szeroko.
-Dziękuję.-Odwzajemniła uśmiech ,robiąc głupawą pozę, ale to wcale nie sprawiało ,że wyglądała źle.
-To co chcesz dziś robić?-Zapytał zdumiony jej niezmiennym charakterem.
-To co zawsze lubiliśmy robić ,gdy byliśmy jeszcze razem.-Odchrząknęła delikatnie w lekkim , swobodnym uśmiechu.
-Masz na myśli to?-Justin zaśmiał się ,oplatając dłonie pod jej pośladkami i unosząc ją do góry ,a potem przerzucając przez ramię. Zaczął biec z nią w stronę wody. Dziewczyna głośno się śmiała na dodatek łaskotana niemiłosiernie przez chłopaka.
-Nie!
-Tak myślałem.-Odparł rozbawiony Justin.

2 komentarze: